Dwadzieścia lat czesko-niemieckich stosunków traktatowych
25.11.2011 / 11:20 | Aktualizováno: 25.11.2011 / 11:25
(This article expired 06.11.2015 / 01:00.)
Wystąpienie Ambasadora RCz Jana Sechtera na konferencji „Od wojny o granicę do dobrego sąsiedztwa“ w dniu 10 listopada 2011 roku w Opolu
Dwadzieścia lat czesko-niemieckich stosunków traktatowych
Wystąpienie na konferencji pt. „Od wojny o granicę do dobrego sąsiedztwa“ , Colloquium Opole 2011
Chcąc opisać ostatnie dwadzieścia lat czesko-niemieckich stosunków traktatowych, musimy się najpierw cofnąć do okresu sprzed 1991/92. Ale jak daleko? Cofnąć się do początku lat siedemdziesiątych, kiedy Czechosłowacja i Polska nawiązały stosunki traktatowe, nie wystarczy, by przedstawić pełny obraz. By analiza i przegląd miały sens, musimy się cofnąć aż do II wojny światowej i jej rozpętania a zwłaszcza do momentu, kiedy nadchodząca konfrontacja obu światów uniemożliwiła zakończyć wojnę i jej konsekwencje poprzez zawarcie traktatu pokojowego. Sądzę, że polsko-niemieckie i czesko (słowacko)-niemieckie kształtowanie stosunków traktatowych w zasadzie zastępowało brakujący traktat pokojowy, jako standardową normę traktatową regulującą kwestie terytorialne i granicę oraz szkody spowodowane wojną. Traktaty pokojowe tego typu alianci przy tym zdążyli uzgodnić i podpisać 10 lutego 1947 roku w Paryżu, czyli jeszcze przed opuszczeniem żelaznej kurtyny, z niemieckimi satelitami – z Włochami, Bułgarią, Rumunią, Węgrami i z Finlandią. Natomiast z Niemcami, Japonią i Austrią nie udało się tego zrealizować.
Oczywiście, przed dwudziestu laty ważne było również i zorientowanie umów na przyszły rozwój stosunków, na perspektywę członkostwa w UE i w NATO, niemniej jednak uregulowanie spraw przeszłości było kwestią niemniej ważną.
W swoim wystąpieniu spróbuję podsumować kwestię rozwiązania podstawowych elementów umów zastępujących traktat pokojowy, jak również porównać sytuację w Polsce i Republice Czeskiej.
Umowa między Czechosłowacką Republiką Socjalistyczną a Republiką Federalną Niemiec o wzajemnych stosunkach z dnia 11 grudnia 1973 roku próbowała uregulować kwestię granicy poprzez anulowanie ważności Układu monachijskiego z 1938 roku od samego początku. W Niemczech przeważał bowiem pogląd prawny, że układ ten oddalił konflikt zbrojny w Europie i dopiero poprzez likwidację pozostałej części Czechosłowacji w marcu 1939 roku reżym hitlerowski uczynił tę umowę bezprzedmiotową. Ta kontrowersyjna pozycja wyjściowa mogła mieć w przyszłości z perspektywy czechosłowackiej dyplomacji przełożenie na kwestie prawne i majątkowe i dlatego podobnie jak w wypadku prawnych gwarancji w kwestiach majątkowych nasza dyplomacja starała się uregulować tą sprawę również w 1992 roku. W Niemczech panował i do dnia dzisiejszego tu i ówdzie jeszcze zabrzmi pogląd o legalnym i uzasadnionym charakterze Układu monachijskiego, stosowaniu prawa do samookreślenia i założeniu, że czechosłowacki rząd i czechosłowacki prezydent w jakiś międzynarodowoprawny sposób zaakceptowali wynik konferencji monachijskiej.
Czechosłowacka dyplomacja uważnie śledziła toczące się rozmowy 2+4 a w szczególności polski udział w tych rozmowach. Potwierdzenie definitywności granicy przyszłych zjednoczonych Niemiec było ważne przede wszystkim ze względu na prowizoryczną granicę na Odrze i Nysie. Czechosłowacka dyplomacja nie starała się zatem kwestię granicy uregulować w ramach tych rozmów, ale rozważała swój udział właśnie ze względu na utrzymujące się rozbieżności poglądów prawnych dotyczących ważności Układu monachijskiego. Nawet dziś w Republice Czeskiej w środowisku eksperckim i politycznym przewija się dyskusja, czy mieliśmy brać udział w rozmowach 2+4 w formule Polski czy też nasz udział by nic zasadniczego nie przyniósł. W kwestii terytorialnej może byśmy uzyskali dodatkowe potwierdzenie przebiegu czesko-niemieckiej granicy, jednak nie byłoby to potwierdzenie jakościowo decydujące. W kwestii gwarancji majątkowych, podobnie jak Polska, samym udziałem nic byśmy nie zyskali.
Rok 1992 przynosi jedną zasadniczą różnicę między Czechosłowacją i Polską: już podczas procesu ratyfikacji Czechosłowacja dzieli się na dwa samodzielne kraje i pomimo obietnicy kanclerza nie udaje się utworzyć instytucji na podobieństwo Fundacji Polsko-Niemieckiego Pojednania. Ofiary nazistowskiego prześladowania pozostają poza symbolicznym odszkodowaniem a ich rola, która do tego czasu była ograniczona do sfery działalności krajowej polityki społecznej, upamiętniania i edukacji, zaczyna wchodzić w sferę polityki zagranicznej. Z drugiej strony rezolucja Zgromadzenia Federalnego dotycząca Umowy z 1992 roku a w szczególności niektóre wypowiedzi niemieckich polityków o tzw. prawie do ojczyzny, o potrzebie rozwiązania kwestii majątkowej wysiedlonych, wzbudzały po czeskiej stronie niepewność i obawy, że to stanowisko RFN może zagrażać czeskim interesom i w sposób trwały szkodzić czesko-niemieckim stosunkom, stając się tym samym elementem komplikującym wejście RCz do UE. Choć strona niemiecka nigdy oficjalnie podczas rozmów z przedstawicielami strony czechosłowackiej a później czeskiej nie podniosła tej kwestii, tematy te były ożywiane przez pewne środowiska.
Z jednej strony naprzeciw sobie stały roszczenia RCz wobec RFN dotyczące nieuregulowanych szkód spowodowanych przez Układ monachijski z 1938 roku, wojnę i okupację oraz w postaci indywidualnych roszczeń czeskich obywateli dotyczące odszkodowań za prześladowania ze strony nazistów, przy czym te indywidualne roszczenia czeskich obywateli stanowią niewielką część wszystkich roszczeń RCz wobec RFN, a z drugiej strony domniemane indywidualne majątkowe roszczenia Niemców wysiedlonych po wojnie z ówczesnej Czechosłowacji. Te domniemane roszczenia wysiedlonych wobec RCz były w porównaniu z roszczeniami wobec innych krajów bardzo przemyślane. Z dwóch powodów: pierwszym był restytucyjny element samych dekretów „konfiskacyjnych” prezydenta Czechosłowacji[1], już wtedy istniała możliwość, by zgodnie z dekretami wnioskować o przywrócenie obywatelstwa i w konsekwencji nie stracić majątku. W Czechosłowacji po wojnie bowiem poza procesem konfiskaty niemieckiego majątku i nacjonalizacji doszło do częściowo uregulowanej przez prawo restytucji majątku ofiar zmian własnościowych spowodowanych przez Niemcy. Chodzi o stosunkowo krótki okres 1946 – 1948, ale proces ten był dostatecznie jasno zdefiniowany i w związku z tym po 1989 roku można było do niego nawiązać poprzez nowe przepisy restytucyjne, które łagodziły szkody spowodowane przez komunistyczną Czechosłowację w latach 1948-1989.
Ustawodawca, który stoi przed zadaniem naprawy czy też przynajmniej złagodzenia szkód majątkowych pochodzących z przeszłości, zawsze określa krąg uprawnionych osób a wszyscy, którzy znajdą się na zewnątrz tego kręgu starają się go - czasami z powodzeniem czasami nie - rozszerzyć. Wysiedleni właśnie dlatego intensywnie i w sposób przemyślany atakowali dekrety, by podważyć fundament procesu restytucji, który nasze państwo przeprowadziło w dziewięćdziesiątych latach a który konsekwentnie oddzielił od powojennej konfiskaty majątku Niemców, podobnie jak Polska wyklucza możliwość naprawiania tzw. Konfiskat poczdamskich.
Po wielu rozmowach na szczeblu rządowym i parlamentarnym w roku 1995 zrodził się pomysł, by kwestie przeszłości i przyszłości uregulować kompleksowo i to nie na podstawie umowy międzynarodowej, której uzgodnienie ze względu na różnice pozycji prawnych było nierealne, lecz w formie wspólnego politycznego oświadczenia rządów RCz i RFN, które potwierdzą parlamenty obu krajów. W czesko-niemieckiej deklaracji, która została podpisana po dwu latach rozmów, zawarto wyrażenie woli obu stron, by nie obciążać wzajemnych stosunków politycznymi i prawnymi kwestiami z przeszłości. Potwierdzenie tej woli dotyczy również kwestii majątkowych i prawnych. To że obie strony uznają, że są związane swoim ustawodawstwem, oznacza, że niemiecka strona uznaje, że dla Republiki Czeskiej dekrety prezydenta są wiążące. Rozdzielenie tych kwestii umożliwiło również historyczną i moralną refleksję, utworzenie czesko-niemieckiego forum dyskusyjnego oraz umożliwiło także materialne zadośćuczynienie (nie odszkodowanie) ofiar nazistowskich prześladowań za pośrednictwem Czesko-Niemieckiego Funduszu Przyszłości oraz uznanie antynazistowskiego ruchu oporu.
Jednak we wspólnej deklaracji nie udało się definitywnie rozwiązać kwestii domniemanych majątkowych roszczeń wysiedlonych, choć strona czeska bardzo o to w rozmowach zabiegała. Rozważano nawet, czy do tych rozmów nie zaprosić Polski, która była przez cały czas aktywnym obserwatorem. W konsekwencji oznaczało to trwające jeszcze dziesięć lat próby przed różnymi sądami – w Republice Czeskiej (łącznie z trybunałem konstytucyjnym), w Polsce, w Niemczech, w Austrii, przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, przed Komisją Praw Człowieka ONZ w Genewie a nawet przed międzynarodowym trybunałem w Hadze, gdzie dotarła skarga księcia Lichtensteinu, który próbował skarżyć Niemcy za to, że nie chcą w swoich sądach rozwiązać kwestii majątkowego status quo wynikającego z powojennych konfiskat majątku Lichtensteinu w Czechosłowacji.
I tutaj znów spotykamy się z Polską – w Strasburgu przed ETPC dwie organizacje wysiedlonych – jedna nosi nazwę Preussische Treuhand, druga Sudetendeutsche Initiative wznoszą bardzo podobne skargi przeciw Polsce i przeciw RCz ze względu na konfiskaty majątku wysiedlonych. Sąd podjął decyzję w przypadku RCz w 2006 roku, w przypadku Polski dwa lata później i decyzja ta była jednoznacznie niekorzystna dla składających skargę. Obie te decyzje są nawzajem powiązane i wspólnie z ponownym oświadczeniem rządu federalnego, by nie wspierać podobne domniemane roszczenia swoich obywateli przed sądami, stanowią definitywną kropkę za przeszłością II wojny światowej. 1 sierpnia 2004 roku z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego słowa o niewspieraniu i aktywnym występowaniu przeciwko nim jasno wyraził kanclerz Schröder a przyjętą linię utrzymuje również obecny rząd Federalnej Republiki Niemiec.
Chciałbym wspomnieć również o kwestii mniejszości, którą nasze obie umowy z lat 1991 i 1992 regulują podobnie i podobnie asymetrycznie wobec mniejszości niemieckiej w RCz i obywateli pochodzenia czeskiego i słowackiego w Niemczech. Istotna różnica tkwi w tym, że czeska i słowacka mniejszość w Niemczech jest w dużym stopniu wynikiem emigracji po inwazji radzieckiej w 1968 roku i stąd wynika jej indywidualna integracja z niemieckim społeczeństwem i równocześnie sposób jej zrzeszania się.
Kwestia granic oraz majątkowych i prawnych uregulowań w czesko-niemieckich i polsko-niemieckich stosunkach swoim wymiarem i kompleksyjnością stanowi ważny element pokojowego ładu w Europie. Bardzo się cieszę, że w mojej pracy mogłem się zajmować tym obszarem naszych stosunków z Niemcami i poznać przy okazji wielu polskich ekspertów i specjalistów – chciałbym tutaj wspomnieć prof. Władysława Bartoszewskiego, prof. Jerzego Kranze, prof. Jerzego Sułka, Bartosza Jałowieckiego, Dariusza Pawłosia, prof. Jana Barcza, którzy umożliwili mi poprzez swoją pracą i cenne rozmowy spojrzeć na polsko-niemieckie stosunki z perspektywy, którą warto odkrywać i poznawać również u nas w Republice Czeskiej.
Załącznik:
Tekst Umowy o dobrym sąsiedztwie i przyjacielskiej współpracy między Czechosłowacją i RFN z 27 lutego 1992 roku
[1] Dekrety konstytucyjne nr 5/1945, 12/1945, 33/1945, 108/1945 i ustawa restytucyjna nr 128/1946 Sb.